wtorek, 28 czerwca 2011

Test formy: biała bluzka

Ponieważ niedziela wbrew naszym planom okazała się zbyt zimna, by jechać nad jezioro spędziłam ją na rysowaniu i testowaniu formy bluzki. Żeby narysować formę wystarczy zmierzyć wzrost, obwód klatki piersiowej, obwód gorsu i obwód bioder. Z tych czterech podstawowych wymiarów możemy wyliczyć pozostałe - bardzo mi się to podoba, bo skraca czas, a wyliczenia jak się okazuje są wiarygodne:) Skonstruowana forma służy krawcowej za bazę - można z niej wymodelować wszelkiego rodzaju fasonu odpowiednio ją nacinając, poszerzając itp. Przed modelowaniem jednak musimy sprawdzić czy narysowana forma jest odpowiednia - w tym celu kroimy z tkaniny (na ogół jakiegoś starego płótna) bluzkę i przeszywamy. Ja postanowiłam nie używać do tego celu niepotrzebnej mi tkaniny-chciałam za jednym zamachem  sprawdzić poprawność formy i coś sobie uszyć. Oto efekt moich wysiłków:







 Te dwa kawałki szarego papieru pakowego to przód i tył mojej bluzki. W najbliższych dniach zaprezentuję Wam sukienkę, która powstaje na bazie właśnie tych dwóch kawałków, odpowiednio zmodelowanych do potrzeb mojej fantazji:)



Do uszycia wykorzystałam kupioną kiedyś na allegro bawełnę.  Górę wykończyłam stójką  - ten sposób najbardziej mi odpowiada. Rękawy sięgają mi do łokcia - zastanawiałam się czy nie zrobić krótszych, ale stwierdziłam, że wraz ze stójką nadają bluzce taki trochę orientalny charakter. Bluzka nie ma zaszewek dopasowujących z przodu, ani z tyłu z dwóch powodów: testowałam surową formę, która jest ich pozbawiona, a poza tym zważywszy na powiększający się obwód w okolicach mojej (kiedyś) talii: im więcej przestrzeni tym dla mnie lepiej:)

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Powrót z Zakopania



Witam po przydługiej przerwie:) 
Wróciłam nareszcie do domu ze Szczecina, gdzie zdobywałam wiedzę o konstrukcji odzieży. Nareszcie nie będę zdana na miksowanie wykrojów z burd - sama na podstawie kilku kluczowych wymiarów potrafię już robić formy i je modelować. Zatem opłacało się!:) Podróż trwała prawie 9 godzin, ale mogłabym jechać jeszcze dalej - to był naprawdę użytecznie wypełniony czas. Po kursie miałam też sporo zawieruchy ze składaniem biznesplanu, ale to już też na szczęście za mną - pozostaje tylko czekać cierpliwie na decyzję, ale nie biernie: jutro zaprezentuję pierwszą bluzkę, którą uszyłam po powrocie z kursu - żeby przetestować formę, do końca tygodnia pokażę m. in. sukienkę, którą tworzę dla siebie na sobotnie wesele przyjaciół, a w lipcu poważne zamówienia, zatem i poważne posty, bo m.in suknia ślubna:)


 Na zdjęciach powyżej wygrzebuję się spod sterty form, które tworzyłam w trakcie kursu....

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Granatowy płaszcz z plisowanymi rękawami

W poniedziałkowy przedburzowy wieczór pragnę Wam pokazać płaszcz, który  pięknie się wtapia w takie pochmurne tło. Uszyłam go dla mojej siostry. Kasia studiuje wzornictwo przemysłowe - płaszcz był na zaliczenie przedmiotu "projektowanie ubioru".  Przed szyciem Kasia wysłała mi zdjęcia inspirujących ją ciuchów, modelu który stworzyła z flizeliny oraz zdjęcia tkanin, które kupiła. Swoją drogą udało się jej bardzo tanio kupić ciekawe materiały w lumpeksie: przy czym tkanina wierzchnia była pierwotnie zasłoną, a jej koszt to mniej niż 10zł. Podszewka zanim stała się wewnętrzną warstwą płaszcza była satynową koszulką nocną, koszt to też ok 10zł. Zatem jak widać można znaleźć całkiem ładne tkaniny w dobrej cenie w second handzie, co zważywszy na wygórowane ceny tkanin w sklepach może być dobrym alternatywnym rozwiązaniem:) Z kawałka, który mi został uszyłam sobie ołówkową spódnicę-niestety na razie przestałam się w nią wciskać więc nie mam jej zdjęć.




A teraz już rezultat naszych zmagań....modelką jest oczywiście Kasia:



Płaszcz jest dość cienki, zatem nad wietrznym morzem, gdzie mieszka moja siostra sprawdza się dobrze wiosną i wczesnym latem

piątek, 3 czerwca 2011

oliwkowo popelinowo

W miejskim slangu popelina oznacza podobno tandetę, kaszanę. Ja jednak nie o takiej popelinie...a o bardzo wytrzymałej, szlachetnej tkaninie, z której świetnie szyje się letnie sukienki, bluzki, koszule. Kiedyś na allegro kupiłam kilka kuponów tego materiału w różnych kolorach. Spożytkowałam je na męskie koszule (prezent świąteczny dla teścia i mojego taty), a z ostatniego kuponu powstała niedawno ta oto sukienka. Jestem z niej zadowolona, ponieważ świetnie się sprawdza podczas upałów i zapewnia swobodę ruchów. Asymetryczne zakładki tworzą przestrzeń dla zmieniającej się z dnia na dzień sylwetki. Myślę, że będzie mi ona wiernie towarzyszyć tego lata:)










czwartek, 2 czerwca 2011

Pociapciany na czerwono len

Dzisiaj i jutro zaprezentuję Wam dwie sukienki, które uszyłam sobie, by stan błogosławiony przeżyć w miarę wygodnie i ładnie:)
Tą kremową, pociapcianą na czerwono sukienkę uszyłam z cienkiego lnu. Delikatny materiał łączy się na górze z  grubszym lnem w naturalnym kolorze-swoją drogą taki właśnie len lubię najbardziej, ponieważ ma w sobie coś surowego:) Na łączeniu z karczkiem zrobiłam zakładki, które mają tworzyć przestrzeń dla modyfikującej się w ciąży sylwetki. Ramiączka wykroiłam z tego samego materiału co dół, tylko że ze skosu. Po bokach  zrobiłam rozporki, bo szybki i zamaszysty chód, to jeden z moich znaków rozpoznawczych








środa, 1 czerwca 2011

Granat i seledyn - pierwsze starcie


Witam w parne popołudnie, na orzeźwienie chciałabym Wam zaprezentować sukienkę, którą fotografowaliśmy w rześki poranek:) Tkanina, z której jest wykonana to dwutonowy, niebiesko-zielony len z wiskozą. Tak spodobało mi się to połączenie, że wstawki po bokach przeszyłam właśnie seledynową nitką, a z tyłu wstawiłam suwak w tym kolorze. Myślę, że za sprawą cięć po bokach taki krój wysmukla sylwetkę. W tym modelu nie zamontowałam kieszonek, ale ich brak rekompensuje mi stójka. Nie wiem dlaczego, ale czuje się tym seksowniej im mam mniejszy dekolt;)









A tak sukienka prezentuje się na manekinie:






 


A tutaj jeszcze ja przed garażem:)