Wiem, że zdjęcia miałam umieścić wczoraj, ale mam wytłumaczenie;) Późno skończyłam i zdjęcia nocną porą nie wychodził dobrze, dlatego zdecydowałam się poczekać do następnego dnia. Ma to swoje plusy: pokaże Wam zdjęcia "przed" i "po" pierwszej przymiarce, która miała dzisiaj miejsce. Tak jak mówiłam wstępny model uszyłam z flizeliny, po to by przetestować formę i oszacować zużycie tkaniny na tanim materiale. Z samej przymiarki nie pokażę zdjęć bo flizelina jest jak sami widzicie prześwitującym surowcem... no ale na manekinie przed przymiarką wyglądało to mniej więcej tak:
Jak widać w trakcie przymiarki pogłębiłyśmy dekolt i dopasowałyśmy odrobinę (0,5 do 0,7 mm) na linii od pachy do pierwszych bioder. Suknia szyta z właściwego materiału ulegnie też wydłużeniu o 10 cm - sprawdzałyśmy dzisiaj w butach na obcasie, że będąc tej długości zawiśnie ok 1 cm nad ziemią, tak więc nie będzie czyścić podłogi. Dół ulegnie też większemu rozkloszowaniu (model kroiłam z flizeliny o szerokości 110cm, a tkanina którą zamówimy ma 160 wiec będziemy mogły poszaleć i poszerzyć ją o 0,5 metra w obwodzie na dole.
Po raz kolejny okazuje się, że w małym miasteczku można szybciej coś załatwić, niż w dużym mieście. Byłyśmy z Panną młodą w kilku sklepach w pobliskim miasteczku. Nie sądziłyśmy nawet, że uda nam sie choćby zobaczyć coś docelowego. Wycieczka była po to, by chociaż pomacać różne rodzaje tkanin i coś zaplanować. Okazało się jednak, że w ciągu godziny znalazlyśmy wszystko czego potrzebujemy - i to w dobrych cenach:). Zatem na samym dole będzie podszewka z wiskozy z doszytym nie kłującym tiulem (znalazłyśmy i taki:)) po to by usztywnić i podnieść trochę dół i wyeksponować jego rozkloszowanie. Bazę sukienki, czyli to co na manekinie uszyjemy z satyny jedwabnej. Co ciekawe niby ta sama nazwa tkaniny, ten sam kolor - ale inna grubość tkaniny w różnych sklepach. W ostatnim udało nam się znaleźć grubszą i nie miałyśmy już żadnych zastrzeżeń czy wątpliwosci. Draperie zrobimy z szyfonu. Wszystkie wymienione tkaniny będą w kolorze białym.
***
Następny odcinek z serii "Mission possible: suknia ślubna!" (w trosce o obyczaj, by pan młody nie widział sukni przed ślubem), dopiero w drugiej połowie września czyli już po imprezie:)
Ulala zapowiada się naprawdę ciekawie! ie moge się doczekać efektu końcowego! A w ogóle to chylę czoła - podjęłaś sie naprawdę dużego wyzwania, Ja bym się zwyczajnie... bała :)
OdpowiedzUsuńBoję się Suzanna, ale ja już tak mam, że im bardziej się czegoś boję tym bardziej muszę to zrobić;)
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej podziwiam! U mnie też czasem zadziała ta zasada ale niekoniecznie w krawiectwie ;)
OdpowiedzUsuńOMG :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń