wtorek, 30 sierpnia 2011

Elegancja na ostro (odc. 1)


Moje czarne zamysły powoli stają się rzeczywistością:) Musze jeszcze tylko wykończyć ręcznie dół sukienki, odszyć dekolt i ....zamontować na ramionach kilka "dżeto-ćwieków". Wczoraj przyszedł mi do głowy taki właśnie pomysł. Dzięki temu elegancka, klasyczna mała czarna zyska pazura. Myślę również, że te "dżeto-ćwieki" będą jakoś korespondować z metalowym suwakiem, który wszyłam z tyłu sukienki. Teraz pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że znajdę takie w pasmanterii. Trzymajcie kciuki za moje poszukiwania:) 
A teraz może trochę o konstrukcji sukienki. Bazą do jej powstania była forma dopasowanej bluzki, którą przedłużyłam o 60 cm licząc od talii :


Zrezygnowałam z zaszewki barkowej z tyłu, a z przodu przeniosłam pionową zaszewkę na linię boku:


Z przodu zmieniłam dekolt na łódkowy, z tyłu zrobiłam głębokie wycięcie, a następnie przedłużyłam linię ramienia:



Papier jednak papierem i na manekinie musiałam mimo wszystko nanieść niewielkie poprawki.
A sukienka póki co wygląda tak:

piątek, 26 sierpnia 2011

Zdjęcie w Burdzie i czarne zamysły

Dzisiaj po raz drugi sama jechałam samochodem:) Wyprawa do miasteczka oddalonego od nas o 15 km była głównie umotywowana tym, że dzisiaj wyszła nowa Burda, a w niej...

to zdjęcie "po prawej". Widnieje na nim moja przyjaciółka Ania, w sukience uszytej przeze mnie z popeliny na podstawie wykroju z Burdy (4/2010). Co ciekawe ten wykrój dzięki głębokim, asymetrycznym fałdom świetnie sprawdza się w ciąży - noszę ją do teraz w upalne dni. 
To pierwsza publikacja uszytego przeze mnie ciucha i jestem z niej bardzo dumna -  tym bardziej, że moja sukienka sąsiaduje z longredthread, której poczynania od dawna śledzę i podziwiam. 
A teraz trochę o moich czarnych wizjach...myślę że na początku przyszłego tygodniu przybiorą realny kształt seksownej sukienki z dekoltem na plecach i metalowym suwakiem w tychże rejonach. Z przodu dekolt w łódkę. W głowie roją mi się też jeszcze jakieś mini rękawki, albo taki rękaw z przedłużonej linii barku - ale co do tego to nie mam jeszcze pewności.


Trzymajcie kciuki za proces twórczy:)

środa, 24 sierpnia 2011

Pozornie grzeczna pomarańczowa sukienka z lnu

Praca nad nową sukienką wreszcie dobiegła końca:) Efekt możecie niestety oglądać na razie tylko na manekinie, ale postaram się jak najszybciej dorwać jakiś "czynnik ludzki" by móc ją zaprezentować na kobiecej figurze i w ładniejszym otoczeniu, niż moja pracownia.
Dała mi trochę w kość, ale jestem z niej zadowolona, szczególnie z kołnierzyka. Myślę, że ten detal jest tutaj kluczowy i nadaje jej taki pozornie grzeczny charakter. Pozornie, ponieważ ta  "grzeczność" jest tutaj przełamywana przez żywy kolor.
Sukienka ta jest o tyle przełomowa, że wystawiam ją, jako pierwszą, na allegro. Szyłam ją na rozmiar 38 tj biust 88, talia 70 a biodra 94. Jeśli będzie nią jakieś zainteresowanie to planuję uszyć ją jeszcze wersji seledynowej (też z lnu) no i wersji indygo, ale to już z jakiejś satyny albo...wełny. Muszę się rozpatrzeć za jakimiś fajnymi tkaninami. 
 

 







A oto mój wytwór z "przodu" i z "tyłu"
 
 
...i jeszcze zbliżenie na "wnętrzności" z metką:)

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Pomarańcza pod maszyną

 Sukienka ślubna wisi grzecznie na wieszaku i czeka na odbiór (nareszcie!!!), a ja mogłam się zająć czymś, co od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie: grzeczną, pomarańczową sukienką z lnu, z kołnierzykiem bebe i rękawami 3/4. Zabrałam się za nią dzisiaj po południu i korpus już mam. Zostało mi wszycie rękawów z mankietami, wycięcie i zamontowanie kołnierza, wszycie suwaka krytego i podłożenie dołu. Szyję ją, a po głowie chodzi mi piosenka Tori Amos "Agent orange". Myślę, że jutro będę mogła zaprezentować Wam ją w całej pomarańczowosci;) Sukienkę szyję na rozmiar 38 i zamierzam wystawić na allegro. Myślę, że ten krój dobrze sprawdziłby się szyty z satyny bawełnianej czy jedwabnej w intensywnym kolorze - najlepiej indygo... Muszę się rozejrzeć za taką tkaniną.
 
 
 
 
 
 
 
 
Przed Wami prototyp z przodu i z tyłu:







czwartek, 18 sierpnia 2011

Zeszłoroczne szmaragowo-jedwabne opowieści

 Kiedy w zeszłym roku przeprowadzałam do mojej pracy dyplomowej wywiady z zagranicznymi artystami miałam przyjemność poznać Katię Sokołową-Zyzak. Ta niesamowita malarka obdarowała mnie nie tylko interesującą rozmową, ale również...kilkoma metrami zielonego jedwabiu:) Najpierw uszyłam z niego krótką sukienkę na sylwestra, którą widzicie obok. Miałam mało czasu na jej uszycie no i moje umiejętności w tamtym czasie były słabsze. W związku z tym praca nad sukienką odbywała się w strasznym pośpiechu, właściwie do ostatnich chwil przed wyjściem na imprezę siedziałam przy maszynie i ją kończyłam. Pamiętam, że czułam się w niej wtedy piękna - dziś jednak nie patrze już na nią zbyt łaskawie z powodu jej technicznych niedociągnięć. Pocieszam się jednak, że świadczy to o jakimś moim rozwoju. Sukienka jest ciekawa jeśli chodzi o sposób krojenia i szycia: wycinamy z tkaniny i koronki wszystkie części, następnie fastrygujemy je po brzegach i od tego momentu traktujemy to jako jedną warstwę materiału.
Następnym ciuchem jaki uszyłam z podarowanej mi tkaniny była sukienka na wesele. Na szycie z tego Burdowego  wykroju napalałam się już dużo, dużo wcześniej - strasznie mi się podobał ze względu na rękawki i w ogóle taki charakter a'la lata 40'te. Szyło mi się jednak strasznie. Problem stanowił dekolt. Zupełnie nie umiałam sobie z nim poradzić. W końcu jakoś doszłam do tego jak  mniej więcej go zszyć i wykończyć jednak za sprawą tych przejść mam swego rodzaju uraz do tej sukienki i gdzieś tam skrywaną niechęć...Na szczęście praca nad żakietem, który założyłam do niej była szybka, łatwa, i przyjemna. Uszyłam go z lekko sztywnej i elastycznej tkaniny w paski. Jedyne co bym w nim dzisiaj zmieniła to wstawienie podszewki - ale na tamtym etapie po prostu nie wiedziałam jak to się robi i przyszyłam jedynie obłożenia dekoltu.























Zostało mi jeszcze trochę tego jedwabiu i zastanawiam się jak go spożytkować. Chyba uszyję sobie z niego luźną koszulę ze stójką i szerokimi mankietami. A może Wy macie jakieś pomysły, co można by zrobić z 1,5 metra takiej tkaniny?

wtorek, 16 sierpnia 2011

Zabawki z duszą

Jedno z moich pierwszych wspomnień dotyczących szycia wiąże się właśnie z zabawkami. Kiedy miałam jakieś 5 lat, babcia Helena, krawcowa samouk, po której odziedziczyłam drugie imię pomagała mi uszyć "żabę przytulankę" dla mojej najlepszej przyjaciółki Moniki. Przyjaciółka szyła dla mnie z kolei misia  - obie pod czujnym okiem mojej babci, korzystając z książki której okładkę zamieszczam poniżej. Drugie wspomnienie związane z szyciem to był cudowny prezent od mojej drugiej babci, Jadzi,  też krawcowej samouka: kolekcja ubranek dla moich lalek Barbie (w tym nawet stroje kąpielowe w różnych kolorach!) 

 


















Oprócz żaby nie szyłam nigdy potem zabawek, ale widząc takie ręcznie wykonane strasznie się zachwycam. Może dlatego, że wydają się mieć osobowość, duszę, czy charakter, który wkłada w nie twórca. Nie wiem. Jakkolwiek przygotowanie wyprawki dla mojego dziecka zaczęłam od kupna fioletowo-różowego kota w kratkę z hipnotycznymi oczami - guzikami. Kota kupiłam w lubelskiej Galerii od Rzeczy. Trafiliśmy tam przypadkiem z mężem podczas nocy kultury (btw świetne wydarzenie - gdyby było takich więcej i częściej to Lublin miałby szansę dostać tytuł ESK). Moją drugą zdobyczą jest królik kupiony u longredthread. Zamówiłam sobie męską wersję w portkach na szelkach i bardzo się z niego cieszę - jestem przekonana, że spodoba się mojemu synkowi:)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Wełnianą czernią otulona

 Powiększam się...ubrań w których mogłabym się zmieścić ubywa - czasem nawet podkradam coś mojemu mężczyźnie...Na szczęście jeszcze zimą zapobiegawczo uszyłam sobie kilka ciuchów i teraz też czasem coś tam doszywam. Chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować wygodną sukienko-tunikę. Wykrój pochodzi z Burdy 5/2009 i docelowo wcale nie był przeznaczony dla ciężarnych kobiet. W magazynie model uszyto ze szmaragdowego jedwabiu. Moja sukienka jest natomiast z kupionej okazyjnie czarnej wełny. Dzięki zakładkom nad biustem mam jeszcze sporo przestrzeni na brzuch i myślę, że będę korzystać z tego modelu do końca ciąży. Na rękawach (btw w moim ulubionym fasonie) zrobiłam potrójne stebnowania - takie same też na dole. Podwójne stebnowanie ma dla mnie sportowy charakter, ale w potrójnym jest już jakaś dekoracyjność. Gorąco polecam ten fason wszystkim szyjącym mamom i nie tylko:)!



piątek, 12 sierpnia 2011

Jak skrócić jeansy?

Witam w piątkowy wieczór:) Dzisiaj moje pierwsze "coś na kształt" poradnika. W ostatnich dniach pochłania mnie praca nad suknią ślubną, ale w międzyczasie robiłam drobne poprawki, m.in. skracanie spodni. Próbowałam to jakoś dokumentować - mam nadzieję, że te zdjęcia oraz ich opisy będą dla kogoś przydatne.
Zacznę od tego, że podczas miary jeansów zaznaczam sobie szpilką na kliencie żądaną przez niego długość - wystarczy to sobie zaznaczyć w jednym miejscu. W tym przypadku skrócenie było dość radykalne tzn. z długich spodni skracałam aż "za kolano". Jeśli jednak skracam dla kogoś spodnie "z długich" na "trochę mniej długie" to proszę go przymierzenie spodni w butach, w których planuję chodzić w tych spodniach. Ma to szczególnie znaczenie w przypadku kobiet, które często noszą szpilki różnej długości. Zaznaczam sobie wtedy szpilką z tyłu spodni długość 3 cm od połogi (chyba, że klientka zażąda inaczej). I jak już powiedziałam wystarcza mi zaznaczenie w tym jednym miejscu - wszędzie skrócę przecież o tyle samo;)


Następnie mydłem lub kredą zaznaczam sobie linię skrócenia. W naszym przypadku będzie to 2,5 cm poniżej miejsca, które zaznaczyliśmy sobie szpilką. (To może być równie dobrze 3cm, 3,5 - ja zrobiłam tyle, ponieważ tak wyglądał brzeg w oryginale).

Składamy jeansy "nogawka do nogawki" zwracając uwagę na to żeby wszystkie brzegi równo się ze sobą pokrywały. Spinamy szpilkami i obcinamy nogawkę wzdłuż narysowanej wcześniej linii.


 Następnie wywracamy nogawkę na lewą stronę i zaprasowujemy 2,5 cm (mnie najwygodniej się to robi używając "rękawnika").

 


















 Do szycia jeansu należy używać grubszych igieł, minimalna grubość to 90.



Szyjąc możemy wspomagać się szpilkami jednak dzięki zaprasowaniu nie jest to konieczne. Zaszywamy na 2cm, czyli te 0,5 cm zawijamy pod spód. Szyjemy ostrożnie po samym brzegu.


Tak to wygląda po zszyciu "od spodu":


A tak "z wierzchu"


ufff...Jak już wspomniałam na początku pracuję ostatnio nad suknią ślubną, więc ciężko mi wyskrobać czas, żeby wejść w jakąś nową rzecz - chociaż w głowie krystalizują się jakieś pomysły. Jutro najprawdopodobniej skończę już brodzić przygodę w metrach szyfonu, jedwabiu i wiskozy, więc będę mogła zająć się urzeczywistnianiem moich pstrokacizn (bo już uprzedzę fakty: będą to proste w kroju, ale dające po oczach kolorem sukienki).

czwartek, 11 sierpnia 2011

Turkusowe remedium na letnie upały

Dobrze mają mężowie szyjących żon: bo mogą zażyczyć sobie lniane spodnie na lato w turkusowym kolorze. Tak właśnie zrobił mój mężczyzna i to już zimą...Kupiliśmy materiał przez internet, długo się na niego naczekaliśmy (w pewnym momencie straciliśmy nadzieje, że w ogóle dojdzie, ale przyszedł i od tego momentu, a przypomnę, że była to zimą, byłam stale nękana żądaniem takich oto spodenek. Na początku wykręcałam się od tego panującym zimnem i nieadekwatnościa takiego modelu do śnieżnych warunków. Kiedy jednak się trochę zazieleniło nie miałam już wyjścia i zasiadłam do maszyny:). Właściwie najpierw wyprałam materiał w bardzo gorącej wodzie, żeby sprawdzić czy mi się nie skurczy. No i dowiedziałam się, że tkanina jest już zdekatyzowana i straaasznie farbuje:)




Szyc szyło się świetnie - swoją drogą len to moja ulubiona pod tym względem tkanina. Jaki zdziwiony był mój mężczyzna, gdy wrócił wieczorem do domu i zastały go spodnie do przymiarki;) Muszę jeszcze powiedzieć, że wśród naszej rodziny i przyjaciół spodnie te mają zarówno swoich gorących zwolenników jak i zaciekłych wrogów - powodem jest kolor. Bardzo jestem ciekawa Waszych odczuć;)

sobota, 6 sierpnia 2011

Małe zmiany - duża różnica...(ciąg dalszy żukowych zmagań)

Publikowałam wczorajszego posta z trochę mieszanymi uczuciami, ponieważ efekt końcowy nie był dla mnie do końca zadowalający. Nie wiedziałam jednak jakiej dokonać zmiany. Z pomocą przyszli mi fachowcy z mojego ulubionego miejsca w sieci: forum Krawiectwo, moja pasja!. W odpowiedzi na moje wątpliwości otrzymałam wiele cennych sugestii - ponieważ najczęściej doradzano mi rozcięcie spódnicy do końca - to właśnie postanowiłam zrobić. Ponieważ jestem w tej materii jaką jest krawiectwo delikatnym świrem, to jeszcze w piżamach i bez śniadania zasiadłam do maszyny i...:
  • rozcięłam spódnicę do końca
  • pogłębiłam zaszewki
  • jeszcze raz zszyłam górę przodu z dołem
  • wyprułam tiul i przeszyłam go 3 cm wyżej, żeby łączenie z podszewkę nie było widoczne
I jak na razie odetchnęłam z ulgą. Wydaje mi się, że sukienka dzięki temu manewrowi jakoś tak wysmuklała. Życzę wszystkim przyjemnego weekendu i już nie zawracam głowy;)


piątek, 5 sierpnia 2011

Sukienka z żuka (odc. 2)


Mój mąż narzeka, że spodziewał się czegoś innego widząc wstępny projekt. No cóż ma trochę racji - pewnie to za sprawą tiulu, którego nie było na rysunku, ale o którym wspominałam w opisie. No i zapięcie miało być z przodu, ale koniec końców stwierdziłam, że korzystniej będzie zrobić je  na plecach. To moja pierwsza spódnica z doszywanym do podszewki tiulem - okazuje się, że to nie jest wcale takie trudne, i była to dla mnie taka rozgrzewka przed montowaniem tiulu w sukni ślubnej. Myślę, że w najbliższym czasie napiszę posta, w którym zaprezentuję "krok po kroku" jak to zrobić. Cały czas się dużo uczę. Czasem nauka na swoich błędach bywa frustrująca, ale jest też skuteczna:) - jakkolwiek zastanawiam się, by zaoszczędzić czas i niepotrzebne nerwy osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodą z szyciem - nad jakimiś tutorialami właśnie. Na pewno zamieszczę posta nt doszywania tiulu, myślałam też nad czymś podstawowym jak skracanie spodni, zwężanie odzieży, poszerzanie spodni, pasek w spodniach, spódnicy, łączenie sukienki  podszewką...itd...dużo tego jest. Proszę w komentarzach lub na maila o sugestie, propozycje czego chcielibyście się dowiedzieć.