Sukienka ślubna wisi grzecznie na wieszaku i czeka na odbiór (nareszcie!!!), a ja mogłam się zająć czymś, co od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie: grzeczną, pomarańczową sukienką z lnu, z kołnierzykiem bebe i rękawami 3/4. Zabrałam się za nią dzisiaj po południu i korpus już mam. Zostało mi wszycie rękawów z mankietami, wycięcie i zamontowanie kołnierza, wszycie suwaka krytego i podłożenie dołu. Szyję ją, a po głowie chodzi mi piosenka Tori Amos "Agent orange". Myślę, że jutro będę mogła zaprezentować Wam ją w całej pomarańczowosci;) Sukienkę szyję na rozmiar 38 i zamierzam wystawić na allegro. Myślę, że ten krój dobrze sprawdziłby się szyty z satyny bawełnianej czy jedwabnej w intensywnym kolorze - najlepiej indygo... Muszę się rozejrzeć za taką tkaniną.
Przed Wami prototyp z przodu i z tyłu:
Będzie piękna :) Lubię takie grzeczne sukienki, można je fajnie łączyć z innymi ciuchami, także tymi bardziej "ostrymi" :)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor!!Czekam na efekt końcowy, choć i tak wiem, że sukienka będzie cudna!:)))
OdpowiedzUsuń