piątek, 12 sierpnia 2011

Jak skrócić jeansy?

Witam w piątkowy wieczór:) Dzisiaj moje pierwsze "coś na kształt" poradnika. W ostatnich dniach pochłania mnie praca nad suknią ślubną, ale w międzyczasie robiłam drobne poprawki, m.in. skracanie spodni. Próbowałam to jakoś dokumentować - mam nadzieję, że te zdjęcia oraz ich opisy będą dla kogoś przydatne.
Zacznę od tego, że podczas miary jeansów zaznaczam sobie szpilką na kliencie żądaną przez niego długość - wystarczy to sobie zaznaczyć w jednym miejscu. W tym przypadku skrócenie było dość radykalne tzn. z długich spodni skracałam aż "za kolano". Jeśli jednak skracam dla kogoś spodnie "z długich" na "trochę mniej długie" to proszę go przymierzenie spodni w butach, w których planuję chodzić w tych spodniach. Ma to szczególnie znaczenie w przypadku kobiet, które często noszą szpilki różnej długości. Zaznaczam sobie wtedy szpilką z tyłu spodni długość 3 cm od połogi (chyba, że klientka zażąda inaczej). I jak już powiedziałam wystarcza mi zaznaczenie w tym jednym miejscu - wszędzie skrócę przecież o tyle samo;)


Następnie mydłem lub kredą zaznaczam sobie linię skrócenia. W naszym przypadku będzie to 2,5 cm poniżej miejsca, które zaznaczyliśmy sobie szpilką. (To może być równie dobrze 3cm, 3,5 - ja zrobiłam tyle, ponieważ tak wyglądał brzeg w oryginale).

Składamy jeansy "nogawka do nogawki" zwracając uwagę na to żeby wszystkie brzegi równo się ze sobą pokrywały. Spinamy szpilkami i obcinamy nogawkę wzdłuż narysowanej wcześniej linii.


 Następnie wywracamy nogawkę na lewą stronę i zaprasowujemy 2,5 cm (mnie najwygodniej się to robi używając "rękawnika").

 


















 Do szycia jeansu należy używać grubszych igieł, minimalna grubość to 90.



Szyjąc możemy wspomagać się szpilkami jednak dzięki zaprasowaniu nie jest to konieczne. Zaszywamy na 2cm, czyli te 0,5 cm zawijamy pod spód. Szyjemy ostrożnie po samym brzegu.


Tak to wygląda po zszyciu "od spodu":


A tak "z wierzchu"


ufff...Jak już wspomniałam na początku pracuję ostatnio nad suknią ślubną, więc ciężko mi wyskrobać czas, żeby wejść w jakąś nową rzecz - chociaż w głowie krystalizują się jakieś pomysły. Jutro najprawdopodobniej skończę już brodzić przygodę w metrach szyfonu, jedwabiu i wiskozy, więc będę mogła zająć się urzeczywistnianiem moich pstrokacizn (bo już uprzedzę fakty: będą to proste w kroju, ale dające po oczach kolorem sukienki).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz